antystresowa.pl/

Derwent Lightfast – arcydzieło, czy wielka wtopa?

Najlepsze kredki Derwent według samego producenta

Nie mam zbyt dużego doświadczenia z firmą Derwent. Wcześniej miałam do czynienia jedynie z serią Coloursoft. Postanowiłam spróbować z kredkami Lightfast, ponieważ ich opis przyciągnął moją uwagę. Sam producent twierdzi, że to najlepsza linia w historii firmy. Kredki olejne, odporne na światło, świetne kolory, które można z łatwością łączyć. Charakterystyka przypomina mi Prismacolor Premier, moją ulubioną serię. Czy Derwent Lightfast są tak samo dobre? Czy opisy na pudełku mówią prawdę? Trzeba to sprawdzić 😉

Moja przygoda z kredkami Derwent

W jednym z moich poprzednich artykułów pisałam o serii Coloursoft. W dalszym ciągu mam wobec niej mieszane uczucia. Z jednej strony kolory były ciekawe, a malowało się nimi przyjemnie, z drugiej były tak połamane, że szybko zapominałam o ich pozytywnych cechach. Może moje opakowanie było wadliwe, może nie. Tak czy siak, co to za przyjemność ostrzyć kredkę po każdym najlżejszym dotknięciu rysikiem kartki? Kupując kredki Lightfast miałam lekkie obawy dotyczące łamliwości. Przekonała mnie olejna baza. Im bardziej miękkie kredki, tym mniej powinny się kruszyć. Postanowiłam nie ryzykować jednak zakupu dużego opakowania, tym bardziej, że kredki są dość drogie. Zdecydowałam się na najmniejszy zestaw, złożony z 12 sztuk.

Derwent Lightfast
Derwent Lightfast

Derwent Lightfast – pierwsze wrażenie

Kredki wyglądają bardzo schludnie. Oprócz kolorowych końcówek, oddzielonych czarnym paskiem, nie mają żadnych zdobień. Nie są pokryte kolorową, plastikową owijką – zachowano naturalny odcień drewna i pokryto bezbarwnym lakierem. Każda kredka ma wygrawerowaną nazwę i symbol serii, nazwę firmy, miejsce produkcji i nazwę koloru. Napisy są czarne.

Już na samym początku moją uwagę przyciągnęły barwy rysików. Opakowanie 12 kredek zawiera dość oryginalnie dobrane kolory. Brakuje mi tu podstawowych odcieni, takich jak jasny zielony, ciemny niebieski, czy pomarańczowy. Poniżej możecie zobaczyć porównanie zestawów takiej samej wielkości firmy Derwent i Prismacolor.

Porównanie kolorów z zestawu 12 sztuk kredek Derwent Lightfast i Prismacolor Premier
Porównanie kolorów z zestawu 12 sztuk kredek Derwent Lightfast i Prismacolor Premier

Pudełko

Kredki są ułożone na plastikowej tacce, która spoczywa w metalowej kasetce. W środku znalazłam ulotkę informacyjną. Nie jestem pewna czy każdy zestaw ją ma, czy to zależy od miejsca zakupu kredek. Z ulotki możemy się dowiedzieć jakie kolory znajdują się w danym zestawie, oraz przeczytać krótki opis serii Lightfast i porady dotyczące użycia kredek. Przeczytamy także jak mieszać kolory, dozować ilość pigmentu, czy stworzyć efekt malowania farbami olejnymi. Producent wyjaśnia również znaczenie pojęcia ,,odporny na światło”.

Wygląd pudełka przypomina poprzednie serie firmy Derwent. Kolorem przewodnim jest niebieski, z delikatnie prześwitującą flagą brytyjską. Mamy prezentację kolorów, wyglądu kredek, opis, informacje o certyfikatach AP (brak substancji toksycznych) i ASTM (światłotrwałość) oraz grafikę wykonaną przez artystę Jesse Lane’a.

Kredki Derwent Lightfast, 12 sztuk
Kredki Derwent Lightfast, 12 sztuk

Kolorowanie kredkami Derwent Lightfast

12 kolorów zdecydowanie wystarczy by sprawdzić jakiej jakości są kredki. Z drugiej strony, przy kolorowaniu obrazka jednym zestawem, wybór jest dość ograniczony. Ja wolę mieć większą gamę odcieni. W związku z tym, do części rysunków dodałam parę barw z zestawów Prismacolor i Coloursoft.

Pierwszym obrazkiem, do którego użyłam kredek Lightfast jest żółw wodny, z książki Adult Colouring Book. Wykorzystałam wszystkie barwy z zestawu, oprócz białej. Liście są pokolorowane Prismami, również z zestawu 12 sztuk. Nie mieszałam barw – chciałam zobaczyć jak się prezentują w wersji podstawowej.

Adult Colouring Book - Derwent Lightfast i Prismacolor Premier
Żółw wodny – kredki Derwent Lightfast + dwie zielone Prismy

Tak jak wspomniałam wcześniej, brakuje mi w zestawie paru kolorów. Nie ma standardowego zielonego, pojawia się natomiast Mallard Green przypominający bardziej turkus. Nie znajdziemy także ciemnego niebieskiego, czy pomarańczowego. Może ten zabieg miał podkreślić w pewien sposób oryginalność serii? Nie wiem. Specjalnie sprawdziłam – zestaw kolorów w najmniejszym opakowaniu serii Coloursoft przedstawia się zupełnie inaczej. Moim zdaniem, o niebo lepiej.

12 sztuk kredek Derwent Coloursoft
12 sztuk kredek Derwent Coloursoft

Drugą rzeczą, która od razu przykuła moją uwagę jest rozmazywanie się kolorów. Wystarczy oprzeć dłoń o kartę i lekko nią poruszyć, lub zahaczyć rysikiem innej kredki o już pomalowany obszar. Ma to swoje plusy i minusy. Z jednej strony, jeśli przez przypadek rozmażemy dane pole, musimy wymazać skazy. Z drugiej, kolory można z łatwością rozetrzeć palcem, jeśli chcemy taki efekt uzyskać.

Mieszanie barw

Jeśli chodzi o łączenie ze sobą kolorów, kredki Lightfast wypadają znacznie lepiej niż Coloursofty. W przypadku tych drugich, miałam wrażenie, że strasznie trudno jest nałożyć na siebie dwie barwy. Po pokolorowaniu całego obszaru tworzyła się warstwa nie do przebicia. Rysik kolejnej kredki ślizgał się na powierzchni. Lightfast radzą sobie zdecydowanie lepiej, zarówno mieszane między sobą, jak i z innymi kredkami. Nie jestem mistrzem cieniowania, ale nakładanie kolejnych warstw kolorów nie sprawiło mi najmniejszej trudności.

Twardość

Kredki są dość miękkie. Ponownie, nie stawiłabym ich na równi z kremowym rysikiem Prism, ale są naprawdę przyjemne w użyciu. Tępią się szybciej niż te twarde, ale nie tak szybko jak Prismacolor. Końcówka nie odpryskuje, a podczas używania rdzeń złamał mi się raz i tylko w jednej kredce. W porównaniu do tego, co działo się z moim Coloursoftami, to naprawdę wielkie osiągnięcie.

Prawdy i mity na temat odporności na światło Derwent Lightfast

Jak możemy przeczytać na ulotce i opakowaniu, odporność na światło ≠ trwałość. Aby uzyskać najlepszy efekt musimy kierować się poradami wymienionymi przez producenta. Na przykład, pracy nie należy wystawiać na bezpośrednie działanie promieni słonecznych, najlepiej przechowywać ją za szkłem z powłoką absorbującą promienie UV. Warto dodać, że rysunek wykonany kredkami Lightfast, nie zblednie przez 100 lat… oczywiście, pod warunkiem, że będziemy go przechowywać w warunkach muzealnych. Nasuwa mi się więc na myśl pytanie, czy taka odporność na światło jest komuś potrzebna? Jeśli nie jesteśmy zawodowymi artystami, szczerze wątpię. Jeśli jesteśmy, rysunek wystawiony na światło i tak z czasem straci oryginalne kolory…

Derwent Lightfast – jakie są naprawdę?

Szczerze powiedziawszy, kredki wypadają znacznie lepiej niż seria Coloursoft. Nie wiem jak z innymi liniami produktów Derwent, ale jeśli te są najlepsze według producenta, zakładam że pozostałe wypadają nieco gorzej. Rysik na bazie oleju jest miękki, nie łamie się i nie odpryskuje. Kolory mieszają się, na moje oko, dobrze. Również z kredkami innych firm. Barwy są żywe, nie trzeba używać siły do uzyskania intensywnych odcieni. Kolory w zestawie 12 sztuk są dość oryginalnie zestawione – brakuje mi zielonego, pomarańczowego, ciemnego niebieskiego. Odporność na światło, która ma być cechą wyróżniającą serię Lightfast pozostaje kwestią sporną… Moim zdaniem to kredki kwalifikujące się do produktów z tak zwanej ,,wyższej półki”, chociaż do moich faworytów sporo im brakuje. Rysuje się nimi przyjemnie. Zastanawiam się nawet, czy nie kupię większego zestawu 😉

Plusy

  • Intensywne, żywe kolory,
  • olejny rysik nie łamie się i nie odpryskuje,
  • kolory dobrze kryją,
  • barwy można łączyć (również używając kredek innych firm),
  • estetyczny, minimalistyczny wygląd kredek,
  • na bazie oleju = miękkie, nie trzeba wkładać siły w wydobycie koloru.

Minusy

  • Brak niektórych podstawowych kolorów w zestawie 12 kredek,
  • odporność na światło jest możliwa jedynie w warunkach muzealnych,
  • ze względu na miękkość dość szybko się zużywają,
  • wysoka cena (ok. 130 zł za najmniejszy zestaw),
  • łatwo się rozmazują i mieszają z innymi kolorami.

One comment

  1. Swietny post 🙂 ciesze sie, ze zrobilas konkretna i jasna notke co do kredek;D Osobiscie bardzo czesto uzywam Polycolorow zwlaszcza portretowych i sa naprawde godne polecania:) Wiekszosci z zaprezentowanych tutaj nie uzywalam ale po przeczytaniu tej notki az chce sie wyprobowac niektore zestawy 😀 Pozdrawiam 🙂 Tez posiadam Polycolory ale takze kredki Derwent drawing, Bic, Tropicolours.. Kazde z nich ma wiele zalet tylko trzeba umiec je docenic. Twarde za twarde zalety, miekkie za miekkie itd. Kazda kredka z moich zestawow jest przydatna choc jeszcze nie tworze arcydziel jak Pani czy Iloileen to jestem Wasza fanka i pilnie trenuje swoje umiejetnosci.

Leave a Reply