Spis treści:
Trudny wybór kredek
Wybór kredek jest bardzo poważną sprawą. Bierzemy pod uwagę wiele czynników: cenę, markę, gamę kolorów, wykonanie. Zakup zawsze warto przemyśleć kilka razy. Zwłaszcza jeśli chodzi o kredki z wyższej półki. Musimy zastanowić się jakie rysiki wolimy – miękkie czy twarde. Czy kredki mają być drewniane, na bazie oleju, akwarelowe, bezdrzewne? To zależy wyłącznie od naszych preferencji. Istnieje prawdopodobieństwo, że kredki chwalone przez rzeszę artystów dla nas okażą się bezwartościowe. Warto najpierw zainteresować się ich charakterystyką, a dopiero później dokonać zakupu. Moja decyzja o kupnie Kredek Prismacolor Premier była przemyślana – wykonałam swój test i oceniłam je według własnych kryteriów.
Kredki Prismacolor Premier – opinie w internecie
Przeczytanie kilku recenzji jest bardzo pomocne. Początkowo, dzięki dobrym opiniom wielu zadowolonych artystów uwierzyłam, że te kredki to ideał. Ziarno niepewności zasiała we mnie jednak pewna youtuberka. Pomimo pozytywnego opisu jakości kredek zalecała przemyśleć zakup, ze względu na ich miękkość. Jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do twardych rysików nagła zmiana może spowodować dyskomfort. Zniechęcić nas do kolorowania. Kredki na bazie oleju przypomniały mi także o pastelach, których nigdy nie lubiłam używać. Postanowiłam nie rzucać się od razu na głęboką wodę. Bałam się, że kredki mi się nie spodobają, a zakup okaże stratą pieniędzy. Przeprowadziłam więc eksperyment na najmniejszym zestawie złożonym z 12 sztuk.
Kredki Prismacolor Premier 12 sztuk
Najtańsze opakowanie kredek Prismacolor Premier zawiera 12 kolorów. Na dłuższą metę to mało. Ja chciałam jednak sprawdzić czy będę umiała się nimi posługiwać. Na większy zestaw zawsze można się zdecydować później. Kredki Prismacolor są także sprzedawane na sztuki więc powiększenie zestawu o interesujące nas kolory nie będzie problemem.
Kredki umieszczone są w metalowej kasetce. Ułożono je na plastikowej tacce z przedziałkami. Wyglądają prosto i estetycznie. Napisy są wyżłobione, wykonane srebrną czcionką. Nazwy kolorów i etykiety na pudełku są w języku francuskim i angielskim. Na odwrocie opakowania znajdziemy opis producenta i dostępne zestawy kolorów. Znajdują się tam również numery kolorów, które w razie zużycia kredki pozwolą na łatwe uzupełnienie braku.
Wrażenia z kolorowania
Obrazek służący do testu pochodził z książki Bestiarium Tolkiena. Do jego wykonania użyłam dodatkowo kredek Koh-i-noor tricolor. To mój starszy zestaw zawierający 36 kolorów. Pozwolił sprawdzić jak Prismy łączą się z ołówkami innej firmy i wzbogacił gamę o kilka odcieni.
Z cieniowania jestem bardzo zadowolona. Ciemny niebieski kolor pochodzi z zestawu Prismacolor, pozostałe odcienie to stare kredki. Świetnie współgrają ze sobą, tworzą przejścia barw. Kredki na bazie oleju łatwiej nakłada się na Tricolory niż odwrotnie, warto o tym pamiętać. Nie stanowi to jednak dużego problemu. Prismy są bardzo miękkie. Czuć to podczas kolorowania. Niestety przy intensywnym i częstym użytkowaniu kredki dosłownie nikną w oczach. Ich miękkość wpływa niestety na tempo zużywania się rysika. Częściej trzeba kredkę temperować, a co za tym idzie, szybciej się skończy. Kolory są intensywne, wyraźne. Kredki dobrze kryją i nie rozmazują się.
Kredki Prismacolor Premier 150 sztuk
Zachwycona kredkami zdecydowałam się na zestaw Prismacolor Premier złożony ze 150 kolorów. Początkowo czułam się zagubiona wśród tylu odcieni. Wybierając gamę do kolejnego obrazka nie mogłam się zdecydować, które kolory wybrać. Sprawdzałam nazwy, szukałam wizualnie. Trwało to zdecydowanie dłużej niż samo kolorowanie. Sytuacja była na tyle męcząca, że zdecydowałam się stworzyć własny wzornik kolorów. Zawiera on nazwę kredki, numer seryjny, pozycję w pudełku oraz próbkę koloru. Zdecydowanie ułatwił mi życie. Nie muszę sprawdzać jak rysuje każdy odcień, którego chcę użyć.
Pudełko
Opakowanie Prism jest dość duże. Nie zmieści się do plecaka, czy torby na ramię. Jest to trochę denerwujące – gdy chcę przewieźć zestaw muszę kombinować jak podzielić kredki albo wybrać mniejszą ilość. Kredki mogą się przemieszczać wewnątrz pudełka, po jego zamknięciu i odwróceniu. Nawet jeśli opakowanie zmieści się do bagażu, sugeruję nie transportować ołówków w ten sposób. Są ponoć odporne na łamanie przez swoją miękkość. Lepiej jednak tego nie sprawdzać…
Pudełko wykonano z twardego kartonu. Wewnątrz znajduje się sześć tacek z kredkami. Każda z nich zawiera 25 ołówków. Magnes umieszczony w górnej pokrywie zabezpiecza pudełko przed niespodziewanym otwarciem. Można też odgiąć wieko opakowania i założyć pod spód. Dzięki temu tył kartonu będzie wyżej, a kredki zostaną ładnie wyeksponowane. Na odwrocie znajdziemy, tak jak w przypadku 12 sztuk, opis kredek i przedstawioną całą gamę kolorów.
Prismacolor Premier – przemyślana decyzja
Kupno tak dużego zestawu kredek to dla mnie nowość. Ze względu na ich cenę postanowiłam sprawdzić najpierw mniejsze opakowanie. To bardzo dobre rozwiązanie, gdy nie jesteśmy pewni, czy kredki nam się spodobają. Warto wziąć pod uwagę, że każdy inaczej trzyma ołówek i dociska go do kartki. Posługujemy się innym stylem rysowania, mamy różne preferencje. To wszystko wpływa na zachowanie kredek. Powinniśmy być tego świadomi podczas zakupów. Lepiej sprawdzić coś ,, na własnej skórze” i zyskać pewność niż żałować.
Prismy to bardzo dobrej jakości kredki, ale nie sprawdzą się u każdego. Są bardzo miękkie i sprawiają wrażenie pasteli. Wiele osób pracujących z innym rodzajem kredek może być tym zaskoczona. Niemniej polecam ich zakup, choćby dla zdobycia nowego doświadczenia, sprawdzenia swoich umiejętności. Kto wie, może to idealne kredki dla was?
[…] obrazek w książce postanowiłam pokolorować miękkimi kredkami Prismacolor Premier. Kontury wykonałam czarnym cienkopisem PITT Artist Pen […]
[…] oraz drewniane kasetki w przypadku większych zestawów. Testując poprzednie kredki – Prismacolor Premier, zdecydowałam się na początku kupić tylko 12 kolorów. Coloursofty są jednak zdecydowanie […]