Spis treści:
Kalendarz – ważna część każdego Bullet Journal
Prowadząc dziennik, skupiamy się na wielu aspektach życia – tworzymy strony poświęcone zainteresowaniom, listy, karty ze wspomnieniami. Bądźmy jednak szczerzy – planowanie to kwintesencja Bullet Journal. Każdy lubi to robić inaczej. Jedni wolą styl minimalistyczny, inni kolorowe zawijasy. Niektórzy przeznaczają więcej miejsca na notatki, inni mniej. BuJo jest pod tym względem idealnym rozwiązaniem dla każdego, niezależnie od preferencji i za to tak bardzo go lubimy.
W tym wpisie pokażę różne sposoby na rozplanowanie tygodnia i miesiąca. Niestety mój najnowszy planner okazał się totalną klapą – pisaki, a nawet zwykłe długopisy przebijają przez kilka stron, co znacznie utrudnia swobodne tworzenie. Kartki są dość małe i o ile nie przeszkadzało mi to w robieniu list i ozdobnych stron, o tyle planując nie mogę się na nich zmieścić. W związku z tym, przenoszę notatki do innego zeszytu (o którym przeczytacie już niedługo) i zamiast skupiać się na świeżo zrobionych stronach, przedstawię sposoby planowania ze wszystkich trzech dzienników, jakie miałam do tej pory.
Planowanie w Bullet Journal w skali dnia i tygodnia
To ile miejsca poświęcicie na dzień, a w związku z tym na tydzień zależy oczywiście od tego, co chcecie zapisywać w waszym Bullet Journal. Jeśli codziennie tworzycie listę zadań, wpisujecie motywacyjny cytat, tworzycie listę wdzięczności czy po prostu opisujecie co ciekawego się dziś wydarzyło, zajmie to dość dużo przestrzeni. Sama testowałam parę różnych rozwiązań i niektóre wcale się nie sprawdziły.
Plan tygodniowy na dwóch stronach
W internecie najczęściej spotkałam się z planami tygodnia zajmującymi dwie strony. Trzeba przyznać, wygląda to schludnie. Taki rozkład ułatwia także organizację – wiemy, że dana ilość czasu zajmuję daną część dziennika. Nie ma sytuacji, w której tydzień zajmie 2,5 strony i nie wiemy jak zagospodarować pustą przestrzeń na ostatniej karcie. Planowałam w ten sposób w moim pierwszym Bullet Journal. Robiłam plany tygodniowe od razu na miesiąc do przodu i to mi wystarczało. Listy zadań tworzyłam jednak w telefonie albo na osobnych kartkach, bo w dzienniku by się nie zmieściły. Spisywałam tylko kilka wydarzeń z całego dnia. Na marginesie tworzyłam tygodniowe wykresy pogody, nastroju i monitorowałam ilość wypitej wody. Oprócz podziału kartek na dni, zaplanowałam również miejsce na notatki. Możecie zobaczyć jak to wyglądało na zdjęciu poniżej.
Więcej miejsca na codzienne przemyślenia
Tworząc następny Bullet Journal zmieniłam strategię o 180°. Nie planowałam już na zapas – tworzyłam plan miesięczny nieco wcześniej, ale dni zapisywałam na bieżąco. Początkowo jeden tydzień nadal zajmował mi dwie strony. Usunęłam jednak wykresy, przez co zyskałam więcej miejsca na zapiski.
Później zaczęłam więcej przestrzeni poświęcać na przemyślenia i opisywanie przeżyć z każdego dnia. Do monitorowania i odznaczania zadań miałam osobne strony (które opiszę w osobnym wpisie z tej serii), więc mogłam zaszaleć. Codzienne notatki zawierały informacje na temat mojego samopoczucia, wydarzeń w szkole i w domu. Miałam wtedy poważne problemy, a pisanie stało się dla mnie pewnego rodzaju terapią. Mój drugi Bullet Journal bardziej przypominał pamiętnik. Nie zwracałam uwagi na to, ile miejsca zajmuje dany dzień. Nie przeszkadzało mi, że tydzień nie mieścił się na dwóch stronach, jednak wolałam mieć każdą dobę zapisaną ,,w całości”. Często doklejałam na dole dodatkowe kartki, żeby nie przenosić połowy piątku czy soboty na kolejny arkusz.
Szczerze powiedziawszy, takie planowanie w Bullet Journal pasuje mi najbardziej. Obojętnie co będę pisać i ile to zajmie. Kończy się poniedziałek, robię kreskę i zaczynam wtorek. Idealnie.
Planowanie w Bullet Journal – miesiąc
Każdy miesiąc zaczynam podobnie – to ,,wprowadzenie” zajmuje mi około czterech stron, w zależności od tego jak dużego formatu jest zeszyt i ile planów mam na dany okres. Pierwsza strona to graficzne przedstawienie miesiąca. Zawiera jego nazwę i wszystko co mi się z nim kojarzy. W październiku będą to jesienne kolory, spadające liście, książki (początek nauki), dynie. W grudniu śnieg, prezenty, choinka itp. Staram się przedstawiać miesiąc w kolorze, który najbardziej pasuje do pory roku, choć nie zawsze się tego trzymam, bo nie zawsze chcę.
Druga część to kalendarz na cały miesiąc. Rysuję go w tradycyjnej formie (kratki z datami). Wpisuję w nim spotkania, wydarzenia, zaznaczam urodziny i wyjazdy. W zależności od wielkości zeszytu i samych kratek zajmuje jedną lub dwie strony. Tabela z dniami musi być u mnie bardzo przejrzysta. Kolory nie wchodzą w grę, chyba że po bokach, jeśli starczy miejsca.
Trzecią cześć stanowi lista najważniejszych planów na dany miesiąc. Zaczęłam ją tworzyć dopiero w tym miesiącu, ale już wiem, że to strzał w dziesiątkę. Wyodrębnienie priorytetów i najważniejszych rzeczy do zrobienia w każdej ze sfer życia na osobnej stronie pozwala wrócić do listy w każdym momencie. Nie musimy szukać każdego zadania na innej kartce. Jest mniejsza szansa, że zapomnimy, co mamy do zrobienia, lub że punkty zginą nam gdzieś w listach dziennych planów. Lista na ten miesiąc zajęła mi jedną stronę, choć jeśli chciałabym rozpisać każdy punkt na etapy, potrzebowałabym więcej miejsca.
Planowanie w Bullet Journal – rób to tak jak lubisz
Prowadzę już trzeci Bullet Journal. Tworząc każdy z nich, spędziłam masę godzin w sieci szukając inspiracji jak i co zaplanować, ile poświęcić miejsca na dany element. Przetestowałam parę rozwiązań, a część z nich okazała się kompletnie nie dla mnie. Ale chyba na tym to polega – eksperymentujemy i metodą prób i błędów dochodzimy do tego co sprawdza się w naszym przypadku. To, co działa u mnie, niekoniecznie zadziała u Was.
Zrezygnowałam z planowania na zapas i wydaje mi się to dość rozsądną decyzją. Dotarło do mnie, że plan na tydzień rozmieszczony na dwóch stronach kompletnie nie spełniał moich oczekiwań i nie różni się aż tak bardzo od gotowych kalendarzy, które można kupić w sklepie. Pomijając fakt, że sama to wszystko rysowałam, co zajmowało dość dużo czasu. Zdecydowałam się poświęcać na jeden dzień tyle miejsca, ile potrzebuję. Mogłam co prawda na każdą dobę poświęcić jedną stronę, ale nie lubię marnować kartek. A zdarzają się przecież takie dni, kiedy nic się nie dzieje, leżysz w łóżku i oglądasz Netflixa. I tak samo w drugą stronę. Jeden dzień z wyjazdu na Islandię nie zmieściłby się na pojedynczej stronie.
Planowany miesięczne nie są moim zdaniem aż tak skomplikowane. Jest też mniej możliwości jak je stworzyć i ile miejsca na nie poświęcić. Niektóre plannery tę część mają już gotową, co pozwala oszczędzić czas i spożytkować go na rzeczy ważniejsze niż rysowanie tabelek. Bez względu na to jaki masz zeszyt, jak lubisz planować i co chcesz pisać. Pamiętaj, że Bullet Journal to TWÓJ kalendarz/dziennik/pamiętnik. I ma się podobać Tobie.